Amazonia – Życie w dżungli
W sercu dżungli amazońskiej nazywanej przez tubylców Selva Amazonica leży Leticia – miasto zagubione w dżungli. Nie prowadzą do niego żadne drogi.
Leticia jest stolicą Departamentu Amazonas oddaloną od Bogoty – stolicy Kolumbii o ponad 1100 kilometrów. Dotrzeć tu można jedynie rzeką po długiej podróży statkiem lub szybciej samolotem.
Samolotem do dżungli ? – ktoś zdziwiony może zapytać. Tak właśnie jest.
Wyobraźcie sobie pas startowy w środku ogromnego lasu, na którym lądują samoloty.
To międzynarodowy port lotniczy Alfredo Vasquez Cobo, który przyjmuje samoloty Boeingi i Airbusy z całego świata.
Wysiadający pasażerowie są zaskoczeni tym, co widzą
– parę baraków, przed którymi zakołował ogromny samolot, a wokół niezmierzona dżungla.
Stu kilkudziesięciu przybyszów wysiadających z klimatyzowanego samolotu wita rozgrzane powietrze, ogromna wilgotność i nowe zapachy.
Do terminala przylotowego, który okazuje się zwykłym barakiem przechodzą pieszo, żadnego „rękawa”, czy autobusu. Idą po płycie lotniska trochę zdziwieni, trochę zagubieni. Wszystko wygląda inaczej niż na lotniskach całego świata. Całkowite zaskoczenie.
To jest właśnie przygoda. Ja to lubię. Nowe doznania. Nowe miejsce. Tego szukają podróżnicy, a to dopiero początek przygody w dżungli.
Leticia – miasto dla zuchwałych. Tu przyjeżdżają ludzie z całej Kolumbii, żeby uciec od cywilizacji i żyć bliżej natury w zgodzie z przyrodą.
W dżungli amazońskiej życie Indian reguluje przyroda, ludzie żyją z nią w zgodzie i podporządkowują się jej prawom.
Leticia ma około 30 tysięcy mieszkańców.
Wielu z nich mieszka w tradycyjne domach „palafitos”, domach na palach z uwagi na wylewanie Amazonki i jej dopływów. Amazonka ma ponad 200 głównych dopływów i ponad 1000 mniejszych.
Nie bez powodu Indianie mówią:
„w porze suchej deszcz pada codziennie, a w porze deszczowej pada całymi dniami”
W czasie pory deszczowej wody podnoszą się nawet do 12 metrów. Zmieniają się ekosystemy, ryby pojawiają się w nowych miejscach. Wszystko w przyrodzie ulega zmianie.
Najlepszym środkiem transportu są łodzie nazywane od turkotu silników peke – peke, a na ulicach Leticii królują niepodzielnie tuk – tuki i skutery.
To ruchliwe gwarne miasteczko. Skutery i tuk – tuki pędzą po dziurawych ulicach. W ogólnym chaosie panują nieznane białemu zasady. Nikt się nie zatrzyma, żeby cię przepuścić przez ulicę. Potrzeba odwagi, wprawy, zdecydowania oraz szybkiej decyzji przy przekraczaniu ulicy, silnych nerwów i podjęcia odrobiny ryzyka. Wypadki jednak zdarzają się niezwykle rzadko.
Spotkałem tu podobnie, jak kiedyś Arkady Fidler szczęśliwych, otwartych ludzi – szczęśliwych Indian Ticuna zamieszkujących ten region na pograniczu
trzech państw: Kolumbii, Brazylii i Peru. Stąd nazwa tego miejsca: Tres Fronteras, czyli Trzy Granice.
Kontakt z miejscowymi i ich otwartość pozwala na lepsze poznanie miejsca i ludzi, ich życia – życia w dżungli. Wyobraźcie sobie, że zapraszacie turystę do swojego domu, a tutaj właśnie tak jest. I to w podróży jest najcenniejsze, poznanie nowego miejsca będąc w bliskim kontakcie z lokalsami.
Zielone piekło
Dżungla to najbardziej złożony i bogaty ekosystem na świecie. Dla Indianina dżungla ma wszystko, co mu jest potrzebne, ale dżungla to niebezpieczne miejsce, to zacięta walka na śmierć i życie – „zielone piekło”.
To wyścig o słońce, trujące rośliny, rywalizacja. To bitwa roślin, zwierząt i ludzi o przetrwanie.
Rywalizacja wśród roślin jest wyjątkowo zacięta, każda walczy o światło ponieważ do dna lasu dociera 1-2 % promieni słonecznych. Trwa nieustanny wyścig roślin.
To nie jest raj na ziemi – to strefa wojny. Niczego nie wolno dotykać, bo nie wiadomo, która roślina jest trująca ! Amazonia to świat pełen trucizn !
Dżungla, las deszczowy, selva amazonica to środowisko największej liczby gatunków flory i fauny na świecie o niezwykłej różnorodności biologicznej.
Dżungla nie ma nic z przytulnych lasów Europy i o tym musimy pamiętać.
Prawa dżungli:
– nie szukaj ścieżki, ale nią podążaj !
– nie rozglądaj się, nie zostawaj i nie zgub jej !
– z dżunglą nie można się zaprzyjaźnić, trzeba ją
szanować i trzeba się jej bać !
Ścieżka w dżungli to ledwie widoczny ślad przydeptanej ziemi. Wszystko w koło wygląda tak samo: drzewa, krzaki, liany i pnącza. Łatwo się zgubić i stracić przewodnika w gąszczu na kilku krokach !!!
Nadchodzi wtedy panika i przerażenie.
Każdy krok okupiony jest dużym wysiłkiem – upał i wilgotność wykańcza, wyciska poty i powoduje utratę sił. W upale należy wypić min. 5 l. wody !
Temperatura do 40 st. C. w cieniu i wilgotność do 90%! Łatwo stracić siły i orientację !
Do tego często dochodzi głód, gdyż Indianie jedzą bardzo nieregularnie, a poczucie głodu często zagłuszają żując liście koki. Dla Indian to codzienność, ale dla białego podróżnika może być to groźne.
Niepozorna roślina dżungli – koka !
Koka to magiczna i święta roślina Indian, tłumi uczucie głodu i dodaje energii.
Od koki uzależnieni są wszyscy Indianie Amazonii.
Oczyszczający Rytuał Rape czyli „święta tabaka” Indian Amazonii. Roztarty na pył narkotyk z liści koki Indianie wdmuchują sobie nawzajem do nosa przymykając oczy i często odchylając do tyłu głowę. Najpierw lewa dziurka nosa, symbolizująca śmierć, a potem prawa, symbolizująca odrodzenie. Ma dodać energii poprzez kontakt z Wielkim Duchem. Siła narkotyku jest tak duża, że pół łyżeczki może powalić dorosłego mężczyznę.
Z oczu lecą łzy, z nosa płynie śluz, a z ust cieknie ślina,
Każde plemię ma indywidualną recepturę. Kokę można też żuć i palić.
Rzeka Amazonka – Río Amazonas
Jej długość jest sprawą kontrowersyjną, najczęściej podawana jest wartość 6400 km. Jednak według innych źródeł (wyprawa do źródeł Jacka Pałkiewicza), jest to pierwsza rzeka na świecie pod względem długości
(7040 km), o 390 km dłuższa od Nilu.
Jednak pod względem obszaru, jakie zajmuje jej dorzecze to bezdyskusyjnie największa rzeka świata
o powierzchni ok. 7 mln km² z największymi zasobami słodkiej wody.
Amazonka to największa rzeka świata, która przyćmiewa wszystkie inne !
Szerokość Amazonki jest zmienna, ale zwykle to 20 kilometrów i więcej. Na Amazonce nie ma ani jednego mostu. Przy ujściu do Oceanu Atlantyckiego Amazonka osiąga szerokość do 150 km.
Osobliwości Amazonii
W Amazonce żyje niezwykła ryba – królowa Amazonki
prehistoryczna ryba Arapaima / Piraruku – nazywana żywą skamieliną z czasów dinozaurów tj. sprzed 60 mln. lat. Mierzy 3 metry długości, a jej waga dochodzi do 200 kg. Arapaima ceniona jest ze względu na smaczne delikatne mięso. Jest przysmakiem ludzi, ale też jaguarów, które świetnie pływają (ewenement wśród kotów) i skutecznie na nią polują. Jaguar lubi wodę !
Jaguar potrafi upolować wszystko: kondora, anakondę, kapibarę, nawet groźnego kajmana.
Arapaimy są pod ochroną i od kilku lat odtwarzana jest ich populacja. Jednak raz w roku przez jeden dzień można je łowić, ale tylko większe osobniki, mniejsze niż 1,5 metra muszą być wypuszczone na wolność.
Indianie ładują złowione arapaimy najwyżej po dwie na łodzie i płyną na targ, żeby je sprzedać.
Arapaimy poszukiwał Jeremy Wade w filmie „Rzeczne potwory”. Odkrywa on różne zakątki świata i niezwykłe podwodne bestie, o których nie mieliśmy pojęcia, co pokazuje na Discovery Channel.
Inną osobliwością Amazonki jest Lnia amazońska- różowy delfin amazoński o długości do 2.80 metra i wadze do 180 kilogramów.
Zgodnie z legendą żył kiedyś niezwykle atrakcyjny młody indiański wojownik. Jeden z zazdrosnych bogów zamienił go w delfina – wodnego ssaka, gdyż nie mógł ścierpieć jego męskich atrybutów. Indianie wierzę, że czasami kobieta nie jest w stanie mu się oprzeć i budzi się nie pamiętając co się zdarzyło w nocy. W krótkim czasie okazuje się, że jest w ciąży. Wszystkie dzieci w Amazonii, które nie znają ojca uważane są za dzieci różowego delfina. Znane są przypadki wpisania w dokumenty ojca – amazoński delfin!!!
Lnia amazońska to bardzo stary gatunek delfina.
Najpotężniejszym drzewem lasów tropikalnych jest drzewo kapokowe – puchowiec
Z włókien kapokowca wyrabiano kamizelki ratunkowe – kapoki.
Dorasta do 60-70 m wysokości, a pień z korzeniami podporowymi osiąga średnicę 3 m. Nazywany jest przez Indian drzewem wiedzy, bo żyje do 500 lat i jest niemym świadkiem wielu wydarzeń, skupia doświadczenia, intencje oraz energie wielu ludzkich pokoleń. Wokół kapokowca wytwarza się ogromne pole mocy o działaniu ochronnym, oczyszczającym bądź uzdrawiającym. Dobrze więc przybyć tam, zasiąść pod świętym drzewem i chłonąć tę aurę, poczuć siłę natury.
Drzewo kapokowe odgrywa jeszcze jedną ważną rolę, bo uderzając w jego pień zbliżający się do wioski indiańskiej sygnalizuje swoje przybycie i pokojowe zamiary.
Kuchnia Indian
Maniok ( Yuka ) – trująca roślina agawowata zawierający cyjanowodór, to podstawa kuchni Indian Amazonii. Przed spożyciem maniok poddaje się długotrwałej obróbce. Najpierw jest tarty na drobną masę, a następnie wyciskany jest z niego trujący sok.
Z uzyskanego miąższu skrobi manioku, to indiańska mąka, piecze się placek zwany cassava, a z żółtego trującego soku po gotowaniu od 3 do 5 dni powstaje sos tucupi i zupa tacaca.
Swoisty przysmak to zupa z ryby gotowana z wnętrznościami, które dodają smaku albo zupa z samych łusek rybich.
Je się najczęściej na plastikowych talerzach do wszystkiego, wszechobecnych w całej Amazonii i mytych w wodzie z rzeki.
Siedzi się na pieńkach, a talerze z braku stołów leżą na klepisku maloki – chaty Indian.
Zjedzcie w domu ziemniaki gotowane bez soli – to będzie przedsmak diety amazońskiej.
Rano i wieczorem maniok i gotowane zielone banany (platanos verde) i tak codziennie. Dla urozmaicenia czasami chontaduro.
Chontaduro to owoce palmy bogate w skrobię, jadalne po wielogodzinnym gotowaniu.
Indianie nie mają zapasów jedzenia, bo wszystko szybo się psuje, więc jedzą tylko to, co zdobędą każdego dnia.
Strachy Amazonii
Nocą dżungla zamienia się w krainę pełną duchów, drapieżnych zwierząt i tajemniczych dźwięków, wśród których człowiek wydaje się być najbardziej kruchym i nieporadnym stworzeniem na świecie.
Noc w dżungli jest przerażająca !
Zwierzęta dżungli: jaguary, pumy, skorpiony, węże, jadowite mrówki ogniste, pająki, moskity i wiele innych.
Robale wchodzące pod skórę czy małe rybki vandellia wchodzące w drogi moczowe ludzi zanurzonych w wodzie. Wśród Indian owiane złą sławą !!!
Pająk wałęsak brazylijski z kolei przez ukąszenie powoduje bolesną długotrwałą erekcję ( badania nad lekiem na potencję), ale po 3 dniach erekcji utrata funkcji seksualnych na całe życie !
Choroba priapizm u mężczyzn!
Uwaga rano na buty !!!, czy nie ulokował się tam w nocy jakiś nieproszony gość !
Najważniejsze do przetrwania to hamak i moskitiera. Zawsze trzeba sprawdzić, czy szczelnie zamknięta na noc przed pająkami – ogromnym ptasznikiem, skorpionami, czy jadowitą skolopendrą.
Jagody acai – skarb dżungli !
Rosną w gronach wysoko na palmach na 20 metrach. Bogate w witaminy i przeciwutleniacze niszczące wolne rodniki, zapobiegają nowotworom. Wzmacniają odporność organizmu, pomagają w zmęczeniu i wyczerpaniu. Jagody acai coraz bardziej popularne na świecie.
W Amazonii lekarstwa na wszystkie ludzkie choroby!!!
Amazonia – ratunek dla świata !
Lasy deszczowe Amazonii stanowią ¼ lasów na Ziemi, 400 mld drzew, ½ fauny i flory całego świata, 7 mln km2, 17 x jak Polska. Jedno drzewo produkuje dziennie 300 l. wody, a parując tworzy tzw. „latającą rzekę” tj. chmury deszczowe, wychładza klimat, pochłania CO2
i wytwarza tlen !!! Las deszczowy wytwarza 18 ton pary wodnej na dobę, dzięki czemu zaczyna się pora deszczowa.
Hodowla bydła i soi niszczy Amazonię, jedna krowa potrzebuje 7 ha lasu, żeby się wyżywić.
Pamiętajcie, że jedząc hamburgera popieramy niszczenie Amazonii !
Koncerny wydobywujące ropę i poszukiwacze złota też niszczą Amazonię !
Deszczotwórcza moc dżungli słabnie przez wycinanie drzew i pora deszczowa się opóźnia i trwa krócej przy bardziej intensywnych opadach. Woda może zalać las do 12 metrów. Równowaga przyrody jest zakłócona.
Cytaty podróżników:
„Dżungla potrafi wyssać z człowieka siły jak wampir.
To zupełnie inny, fascynujący świat”
Edward „Bear” Grylls
brytyjski podróżnik i popularyzator sztuki przetrwania
„Dżungla zabija ludzi nieuważnych na tysiące
sposobów”
Wojciech Cejrowski
„Z dżunglą amazońską nie można się zaprzyjaźnić.
Trzeba ją szanować i trzeba się jej bać.”
Beata Pawlikowska
Amazonia to niebezpieczne miejsce – ale nic nie jest tak dziko piękne, jak Amazonia!
Bogusław Kołodziejczyk
Kolumbia kraina El DoradoKek lok Si
Kolumbia – El Dorado
Legendarna kraina pełna złota Eldorado była obsesją wielu pokoleń poszukiwaczy i przeróżnych awanturników w Ameryce Północnej,
w Górach Skalistych i w Kalifornii, powodując kilka fal „gorączki złota” i ściągając ludzi z całego świata.
Powstawały nowe osady w pobliżu odkrytych złóż. Często jednak,
jak szybko powstały, tak równie szybko upadały po wyczerpaniu się złotego kruszczu, pozostawiając po sobie „miasta – widma”.
Legenda El Dorado ma jednak swój początek o wiele wcześniej,
bo już w XV wieku w Ameryce Południowej od czasu odkrycia
Nowego Świata przez Krzysztofa Kolumba i hiszpańskich konkwistadorów, którzy przybywali tu po nim.
O złocie Kolumb pisał w 1492 roku podczas pierwszej wyprawy przez Atlantyk: „Ten, kto je posiada, posiada skarb, który pomaga duszom dostać się do raju”.
Kiedy już dopłynął do Nowego Świata, zanotował w dzienniku pokładowym: „Byłem bardzo uważny i starałem się ocenić, czy jest tu złoto”. Przez trzy kolejne miesiące dodał jeszcze 65 zapisków o możliwości znalezienia szlachetnego kruszcu.
Myślał o nim niemal bez przerwy. I nie tylko on.
O złocie również marzyli Izabela I Kastylijska i Ferdynand II Aragoński, Królowie Katoliccy Hiszpanii, którzy zezwolili Kolumbowi na wyprawę i ją sfinansowali.
Kolumb odbył jeszcze dwie wyprawy do Nowego Świata, a za nim coraz liczniej zaczęli przybywać kolejni konkwistadorzy
Ogarnięci żądzą bogacenia się Hiszpanie podbijali kolejne plemiona Indian, odbierając im ich złote ozdoby i żądając coraz więcej.
Usłyszeli od Indian historię o „El Hombre Dorado”, czyli „,złotym człowieku”. co jeszcze bardziej rozpaliło ich nieposkromione żądze.
W języku hiszpańskim El Hombre (człowiek ), oro (złoto), a dorado (pozłacane),
Dla Indian złoto nie przedstawiało materialnej wartości, miało tylko znaczenie rytualne. Początkowo Indianie oddawali złoto Hiszpanom dobrowolnie, a jeśli nie to zabierano im go siłą.
Złoto stało się obsesją Hiszpanów, a dla Indian ich zgubą.
Już po podbiciu potężnych państw: Imperium Azteków przez Hernana Corteza (1519-1521) oraz Imperium Inków przez Francisco Pizarro (1533-1535), w 1537 roku Jimenez de Quesada po rocznej wyprawie od wybrzeży dociera do serca Kolumbii szukając bogatego Królestwa w Andach. Nie znajduje go, a ze wspaniałej armii 800 ludzi pozostało 200 niedobitków, reszta zginęła przedzierając się przez dżunglę.
Quesada spotkał po drodze Indian, z których każdy nosił jakieś ozdoby ze złota. W ciągu roku podbił i ograbił plemię Muisców.
Złota obsesja powodowała, że w drodze do El Dorado zginęło,
tysiące ludzi nawet nie wiedząc, czego szukają, czy jeziora pełnego złota i kosztowności, czy miasta zbudowanego ze złota, czy też pozłacanego króla – „El Hombre Dorado”.
Przez lata przemoc i europejskie choroby, głównie czarna ospa – czarna śmierć, zrobiły swoje powodując masowe umieranie Indian.
El Hombre Dorado istniał rzeczywiście!
„Święte Jezioro Guatavita” Indian Czibcza – Muisca było miejscem jego kultu. Nad jeziorem Guatavita odbywały się tajemnicze ceremonie intronizacji nowego króla Czibczów, a złoto i kosztowności stanowiły w nich ważny element.
Nad brzeg jeziora wyprowadzano króla z lektyki, rozbierano do naga, namaszczano żywicą i obsypywano go gęsto złotym pyłem.
Pozłacany człowiek – El Hombre Dorado, połyskujący w słońcu wypływał na środek jeziora na tratwie wypełnionej kosztownościami, gdzie zmywał z siebie złoto, aby zapewnić sobie przychylność bogów na czas swego panowania.
Obmyty ze złota powracał na brzeg.
Na zakończenie obrzędu do jeziora wrzucano najróżniejsze kosztowności: złote ozdoby i klejnoty, naszyjniki, diademy, bransolety. Cały ten skarb opadał na dno jeziora !
Dla Muisców złoto miało jedynie wartość duchową.
Dziś możemy oglądać co pozostało z bogactwa Indian w Muzeum Złota w Bogocie. Najcenniejszym eksponatem jest „Złota Tratwa”.
„Złota Tratwa” z wodzem Czibczów – Muisca w otoczeniu dworzan odzwierciedla starożytną legendę, potwierdzając fakt istnienia pozłacanego człowieka El Hombre Dorado.
Tratwa Muisca jest ucieleśnieniem legendy El Dorado.
Pośrodku tratwy stoi wódz otoczony 12 postaciami. Złote figurki to wodzowie, kapłani i wojownicy.
Tratwa jest symbolem łączącym Muisców ze świętym Jeziorem Guatavita, czyli Matką Wodą.
Perspektywa nagromadzonych skarbów na dnie jeziora rozpalała przez wieki wyobraźnię nie tylko Hiszpanów.
El Dorado szukało wielu i wielu zginęło !
To tu narodziła się legenda „ El Dorado” !
Bogusław Kołodziejczyk
Od Titicaca do Machu PicchuKek lok Si
Inkowie – synowie Słońca
Państwo Inków było jednym z największych Imperiów w historii świata. Położone wysoko w Andach Tawantinsuyu,
bo tak się nazywało w języku keczua, co znaczy Kraj Czterech Dzielnic rozciągało się od Quito w Ekwadorze do La Paz w Boliwii i od Santiago de Chile do Tucuman w Argentynie.
Jego początki związane są z Jeziorem Titicaca.
Na Wyspie Słońca – Isla del Sol narodziło się samo Słońce, czyli Inti, a także biały Bóg Viracocha, który odegrał bardzo ważną rolę w późniejszej historii Inków.
Bóg Inti był ojcem pierwszych Inków: Manco Capaca i jego siostry – żony Mama Ocllo.
Inkowie wierzyli w Słońce jako ich stwórcę i uznawali je za najważniejsze bóstwo. Wszyscy władcy byli potomkami pochodzącymi od Słońca.
Państwo Inków zostało założone w XII wieku przez legendarnego Inkę Manco Capac.
Manco Capac – pierwszy Inka, według legendy wynurzył się z wód Jeziora Titicaca, założył Cusco i królewski ród Inków.
Jezioro Titicaca to największe jezioro wysokogórskie na Ziemi, położone na Płaskowyżu Altiplano na granicy Peru i Boliwii na wys. 3.850 m.npm. To również najwyżej położone żeglowne jezioro na świecie o długości 190 km. i szerokości 80 km.
Bóg Inti wręczył Manco Capac klin ze szczerego złota i kazał mu szukać miejsca, gdzie klin łatwo zagłębi się w ziemię i tu założyć siedzibę królestwa Inków.
Tak dotarł do żyznej doliny i nazwał to miejsce Cusco, co w języku keczua oznacza „pępek świata”.
Ekspansja Inków dokonywała się poprzez podboje i sojusze polityczne oraz asymilację podbitych plemion. W ciągu jednego stulecia Inkowie stworzyli ogromne imperium. Kolejni wielcy władcy, jak Pachacutec, Tupac Yupanqui i Huayna Capac powiększali terytorium państwa.
Wspólnota Indian była dobrze zorganizowana na długo przed przybyciem Hiszpanów.
Credo Inków: „nie kradnij, nie kłam, nie bądź leniwy” obowiązywało w całym państwie, będąc podstawą jego rozwoju.
Imperium Inków w okresie największego rozkwitu obejmowało tereny dzisiejszego Peru, Ekwadoru, części Boliwii, Chile, Kolumbii i Argentyny. To prawie całe zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej. Rozbudowane w rozległe imperium przez kolejne 200 lat liczyło około 12 milionów mieszkańców. Główne języki to keczua i ajmara.
Wojsko inkaskie stanowili piechurzy uzbrojeni w maczugi o kamiennych głowicach, bambusowe noże do walki wręcz i proce – broń miotająca kamienne pociski z dystansu.
Dla ochrony nosili watowane tuniki, hełmy wyplatane ze słomy i drewniane tarcze. Stosowali taktykę demonstracji siły
i przestraszenia przeciwnika oraz negocjacje.
W czasie hiszpańskiej konkwisty armia Inków liczyła około 100 tysięcy wojowników.
Konkwistadorzy hiszpańscy pod wodzą Francisco Pizarro i Diego de Almagro, przybyli podbić Imperium Inków na początku XVI wieku. Pierwsza wyprawa 1524 rok. Druga wyprawa 1526 rok. Trzecia w 1530 roku – 180 ludzi i 37 koni.
W tym momencie wracamy do Boga Viracochy.
Inkowie wierzyli, że Viracocha kiedy opuszczał ich ziemie jeszcze kiedyś powróci. W rezultacie pojawienie się Hiszpanów przyjęte zostało, jako powrót Viracochy z przeszłości.
Jak dobrze nam wiadomo hiszpańscy kronikarze z XVI wieku twierdzili, że gdy konkwistadorzy pod wodzą Francisco Pizarro po raz pierwszy zetknęli się z Inkami zostali przywitani jak długo oczekiwani Bogowie. Z tego powodu Indianie uznali,
że walka z Hiszpanami nie ma sensu.
Wciąż nazywali ich per „Wirakocza”, przy czym słowo to zwykle padało w zbitce z innymi, a samo w sobie miało prawdopodobnie podkreślać boski charakter przybyszów.
Zapisy stworzone przez hiszpańskich kronikarzy opisują go jako „Białego Boga” z długą brodą. Nie da się ukryć, że opis ten brzmi co najmniej znajomo. Tak wyglądali Hiszpanie.
Do pierwszego spotkanie Hiszpanów i Inków doszło w Cajamarca w 1532 roku. Wielkiego wodza Inkę Atahualpę niosło 70 arystokratów w asyście wielu Indian.
Spotkanie skończyło się dla Inków tragicznie. Podstępni Hiszpanie zabili 5 tys. nieuzbrojonej inkaskiej szlachty, a Atahualpa został wzięty do niewoli.
W zamian za swoje uwolnienie Atahualpa zgodził się ponoć wypełnić dużą salę złotem, a dwie inne srebrem. Polecił poddanym dostarczyć ponad 6 ton złota i ponad 11 ton srebra. Do tego czasu miał jednak pozostać więźniem Pizarra.
Dla Inków złoto było „łzami Słońca” i w całości należało do władcy. Zgromadzono wyznaczony okup za życie Atahualpy.
To największy okup w historii świata. Jego dzisiejsza wartość to 200 mln. funtów.
Okup nie uratował jednak Atahualpy. Pizarro nie dotrzymał danego słowa i go nie uwolnił.
Początkowo Atahualpa skazany został na spalenie na stosie, ale karę w drodze łaski, po przyjęciu przed śmiercią chrztu zamieniono na uduszenie garotą.
Wielki Inka umarł jako chrześcijanin Juan De Atahualpa.
Konkwistadorzy byli bezwzględni wobec Indian. Ich podbój był jak tajfun, a chciwość nie miała żadnej miary. Odbierali Inkom złoto i kosztowności, a ich samych zabijali lub robili z nich niewolników.
Jeszcze większe spustoszenie wśród Inków spowodowały
choroby konkwistadorów: odra, ospa i dyfteryt.
W rezultacie zginęły miliony ludzi i Imperium Inków przestało istnieć. Zostało przez Hiszpanów brutalnie unicestwione.
Powstania inkaskie
Manco Inca – XVI-sty władca Inków koronowany na marionetkowego króla przez Francisco Pizzaro w 1534 roku. W 1536 r. wywołuje powstanie, oblega Hiszpanów w Cusco ze 100 tysięczną armią, ale nie wykorzystuje przewagi i uchodzi do Vilcabamby, gdzie umiera w 1544 roku.
Tupac Amaru – ostatni przywódca Inków, którego ojcem był Manco Inca wywołuje kolejne powstanie. W 1570 r. Hiszpanie atakują cały teren Vilcabamby. Tupac Amaru zostaje uwięziony i stracony przez Hiszpanów w Cusco w 1572 roku.
Tupac Amaru II – przywódca ostatniego powstania indiańskiego przeciwko Hiszpanom w 1780 roku zakończonego klęską.
Tupac Amaru II zabity w Cusco.
Święta Dolina Inków
Święta Dolina Inków stanowiła spichlerz państwa Inków zapewniając żywność władcy i mieszkańcom Cusco. Zapasy gromadzono nawet na 5 lat. Obowiązkiem władcy Inki było zapewnienie poddanym żywności na czas nieurodzaju. Żywność gromadzono w niedostępnych spichlerzach na zboczach gór.
Święta Dolina położona jest w pobliżu stolicy Cusco, nad rzeką Urubamba. Zlokalizowano w niej twierdze takie, jak Pisac czy Ollantaytambo.
Ollantaytambo to „brama” do szlaku pieszego „Inca Trail”, prowadzącego do Machu Picchu. Szlak prowadzi dawną ścieżką Inków i wymaga od turystów sporego wysiłku przez
4 dni marszu. Zapewnia jednak niezwykłe doznania.
Łatwiej do Machu Picchu można dotrzeć pociągiem do
Aguas Calientes, a stąd busami do „miasta w chmurach”.
Machu Picchu – miasto w chmurach
Królewska rezydencja Inki Pachacuteca (1438 – 1472).
wybudowana po zwycięskiej kampanii wojennej.
Miasto było zamieszkane przez ok. 80 lat i żyło tu od 750 do 1000 osób. Zbudowane na wysokości 2100 – 2400 m.npm.
Lokalizacja Machu Picchu jest niesamowita, w miejscu niedostępnym w górach na półce skalnej.
Miasto chronią pionowe, urwiste skały o wysokości 450 metrów nad dziką rzeką Urubamba.
Choć miejsce jest nieprzyjazne, to Inkowie wielkim wysiłkiem
i pomysłowością przystosowali je do życia.
Na 600 tarasach zbudowanych na stromych zboczach uprawiano ziemniaki i kukurydzę. Zaawansowana konstrukcja tarasów zapewniała nawadnianie i odpływ wody oraz ochronę gleby przed erozją. Glebę na tarasy transportowano z doliny.
Górna część przeznaczona została na świątynie. Dolna część na tarasy uprawne i domy mieszkalne. Miasto położone jest na różnych poziomach wysokości, które łączy ze sobą 1200 schodów.
Machu Picchu w języku keczua znaczy „Stary szczyt”.
Nad „Starym szczytem” wznosi się jeszcze „Młody szczyt”, Huayna Picchu, 360 metrów nad Machu Picchu.
Każdego ranka ze szczytu Huayna Picchu (2693 m npm.) najwyższy kapłan obwieszczał nadejście nowego dnia.
Machu Picchu to najpiękniejsze, a zarazem najbardziej tajemnicze miasto świata.
To jeden z nowych 7 cudów świata, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Bogusław Kołodziejczyk
ODKRYCIE GALAPAGOS
Moja podróż na Galapagos zaczęła się dużo wcześniej niż inne wyprawy. To do tej pory, już po wielu latach podróż życia, wyjątkowa pod wieloma względami, ale od początku.
Miałem lecieć do Ameryki Południowej, a najczęściej podróż zaczyna się od znalezienia biletów lotniczych w promocyjnej cenie. Jest takie powiedzenie; „to nie ja wybieram podróż, to podróż wybiera mnie”. To kwintesencja przygody.
Myśląc, że chcę gdzieś polecieć nie zawsze wiem, dokąd mnie rzuci przygoda. Często to „last minute”,a zwykle „spontan”.
Wracając do Galapagos, to zaczęło się od party w Ambasadzie Ekwadoru w Warszawie z okazji ich święta narodowego.
Przy wejściu kolejka do powitania z Ambasadorem, jego żoną , rodziną i pracownikami ambasady. Po oficjalnej części i przemowach poczęstunek, drinki i rozmowy kuluarowe.
W czasie takiej rozmowy z Ambasadorem rozmawialiśmy o podróżach i kolejnym wyjeździe do Ekwadoru, czym zainteresował się Ambasador i zapytał „a Galapagos ?”. Prawdę mówiąc do tej pory nawet nie myślałem, że to możliwe, ale pytanie Jego Ekscelencji padło na podatny grunt
i już nie dawało mi spokoju. Wiedziałem, że wjazdy na Wyspy Galapagos są limitowane, z uwagi na ochronę zwierząt i są
z tym trudności. Poza tym to już gdzieś na końcu świata, na środku oceanu. Jak tam dotrzeć ?, itp. inne pytania.
Rozmowy toczyły się dalej, party rozkręcało się w najlepsze. Przy pożegnaniu temat Galapagos powrócił, a Ambasador zadeklarował pomoc w organizacji wyjazdu przez biuro podróży w Quito, które może pomóc wszystko załatwić.
Zaczęły się maile do Quito, wiele maili, pytań i odpowiedzi,
co trwało chyba ok. trzech miesięcy, aż udało się ustalić szczegóły: termin, plan, noclegi, koszty itd.
Opłatę przelałem z banku na konto do Ekwadoru, kupiłem bilety lotnicze do Quito i podekscytowany wsiadłem do samolotu. Lecę na Galapagos !!!
Każda podróż zaczyna się na lotnisku. W Warszawie środek zimy, śnieg i mróz. Przy wyprawach do Ameryki Południowej najczęściej jest to luty – marzec.
Przelot z Warszawy do Madrytu – 2300 km.,
Madryt – Barajas, międzynarodowy port lotniczy Adolfo Suarez. To wielki hub przesiadkowy do państw Ameryki Południowej. Sam pobyt na lotnisku i odnalezienie się na nim to już fajna przygoda. Cztery Terminale. Z Terminala 2 trzeba przemieścić się kolejką na Terminal 4. Terminal 4 jest jednym
z największych terminali lotniczych na świecie.
Obsługuje ponad 50 milionów pasażerów rocznie.
Po kilku godzinach na transferze lecę dalej do Quito – 8400 km. Noc. 11 godzin w samolocie. Bardzo lubię latać Iberią – (linie hiszpańskie). Polecam – dobry catering, wino i wyborne jerezy, a szczególnie Cardenal Mendoza na dobry sen.
Po przylocie do Quito, jak zwykle szukanie noclegu, bo podróżuję „bez rezerwacji” i nikt nie czeka na lotnisku.
Dwa dni w stolicy Ekwadoru i lecę z Quito na Baltrę 1000 km. Baltra to jedna z 19 wysp Galapagos. Na wyspie znajduje się lotnisko – dawna baza lotnicza USA w 1945 roku. Lotnisko Baltra przyjmuje tylko 8 samolotów dziennie i to jest pierwsze z ograniczeń dla turystów, o których pisałem wcześniej !
Przed lądowaniem dezynfekcja samolotu, w tym szczególnie luków z bagażami, a na płycie lotniska maty dezynfekujące obuwie, przez które musi przejść każdy !
Wszystko po to, żeby chronić miejscowe środowisko naturalne.
Na lotnisku tym razem czekał na naszą 5-cio osobową grupkę nasz opiekun, który będzie nam towarzyszył przez cały czas pobytu na Galapagos. To kolejne obostrzenie dla turystów, którzy zawsze są pod opieką.
Odbieramy nasze bagaże z paki samochodu, który dostarczył je przed terminal i jedziemy autobusem nad Canal de Itabaca między wyspą Baltra i wyspą Santa Cruz. Wyspa Santa Cruz znaczy Święty Krzyż.
Przepływamy łodzią z innymi turystami i tubylcami na Santa Cruz. To zaledwie kilkanaście minut od brzegu do brzegu.
Jak się okazuje na Galapagos mieszka ok. 30 tys. ludzi, ale ilość stałych mieszkańców jest pod ścisłą kontrolą Ekwadoru i jest limitowana. Wyspy Galapagos, chociaż oddalone od kontynentu 1000 km. należą do Ekwadoru.
Wyspy Galapagos – Wyspy Żółwie położone są na równiku na Oceanie Spokojnym, na wschód od wybrzeży Ameryki Południowej.
Oficjalna nazwa Archipielago de Colon – Archipelag Kolumba.
Prowincja Galapagos liczy 19 wysp dużych, 100 wysepek i skał wulkanicznych. To jedno z najbardziej sejsmicznych miejsc na Ziemi. 4 mln. lat temu gorąca lawa z wulkanów stworzyła Galapagos. Wyspy dryfujące oddzielały się od siebie i stworzyły cały archipelag, oddzielne ekosystemy i różną ewolucję gatunków.
Wyspy ciągle wędrują ok. 3 cm rocznie. Od swojego początku przesunęły się ok. 96 km. i wciąż powstają nowe.
Galapagos pokazuje cały czas procesy, które ukształtowały życie na Ziemi. Nowe stożki wulkaniczne „rosną”, a stare „umierają”.
ODKRYCIE GALAPAGOS
Tuż po podboju Imperium Inków między Francisco Pizarro,
a jego dowódcami wybuchł nagły spór. Kres kłótniom miał położyć biskup Panamy Tomas de Berlanga. Pech chciał, że gdy już był blisko celu, ocean zamarł. Wiosną 1535 roku z powodu braku wiatru statek biskupa podryfował na otwarty ocean. Silne prądy znosiły go coraz bardziej na nieznane wody Pacyfiku i gdy już całej załodze zaczęło zaglądać w oczy widmo śmierci, na horyzoncie zamajaczyły wyspy. Pitnej wody znaleźli co prawda niewiele, ale biskup i żeglarze ze zdziwieniem zobaczyli zwierzęta, które nie bały się ludzi. Ponieważ największymi były ogromne żółwie, wyspy nazwano „Islas de Galapagos” – „Wyspy Żółwie”.
To konkwistadorzy nadali też nazwy poszczególnym wyspom:
Wyspa Isabela nazwana na cześć królowej Hiszpanii Izabeli, która sfinansowała wyprawy Kolumba.
Wyspa Isabela ma ciekawy kształt konika morskiego. Jest to wyspa trudno dostępna i rzadko odwiedzana.
Wyspa Pinta nazwana od jednej z trzech karaweli Krzysztofa Kolumba „Pinty”, Wyspa Espaniola, Wyspa Santa Cruz, Wyspa San Cristobal.
Wracając do naszej wyprawy, po przepłynięciu kanału de Itabaca czekają na nas dwa samochody terenowe i jedziemy z naszym opiekunem 42 km do Puerto Ayora. To Największe miasto archipelagu liczące ok. 12 tys. mieszkańców.
Po drodze wkoło krajobraz księżycowy, zastygła czarna lawa i gdzieniegdzie trochę roślinności, kolczaste krzewy i opuncje drzewiaste.
W Puerto Ayora mamy okazję przypomnieć sobie o Teorii Ewolucji Gatunków stworzonej przez Karola Darwina.
Tu właśnie znajduje się Instytut Badawczy im. Karola Darwina, a wszystko zaczęło się od jego wyprawy naukowo – badawczej na statku „Beagle” w latach 1832 – 1836.
Ekspedycja Karola Darwina osiągnęła Wyspy Galapagos
w 1835 roku, gdzie Karol Darwin przez dwa miesiące
obserwował zwierzęta na różnych wyspach, a sporządzone notatki posłużyły mu do stworzenia „teorii ewolucji”.
Przez kolejne dni zwiedzamy namiętnie wyspy: Santa Cruz i Floreanę. Spotykamy na każdym kroku zwierzęta, które się nas nie boją, więc możemy się do nich zbliżyć bardzo blisko, a nawet dotknąć, ale właśnie po to jest z nami opiekun, który na to nie pozwala, żeby zwierzęta pozostały naturalnie dzikie.
Dzięki temu, że zwierzęta się nie boją to więcej czasu mogą poświęcać na żerowanie i rozmnażanie, co przyśpiesza proces ewolucji.
Przyroda Galapagos
Wiatry od kontynentu sprawiły zasiedlenie wysp i są siłą napędową Galapagos. Pamiętamy o odległości od kontynentu 1000 kilometrów.
Symbol Galapagos – żółwie dotarły na Galapagos 3 mln lat temu z Ameryki Południowej na dryfujących drzewach lub gałęziach i urosły !!! do dzisiejszych rozmiarów: żółw słoniowy osiąga wagę 200 – 250 kg i żyje do 100 lat.
Wszystkie 15 gatunków żółwi na Galapagos mają 1 przodka. Ewolucja sprawiła, że powstało ich 15 gatunków.
Żółwie są ogrodnikami Galapagos tak, jak słonie w Afryce. Tworzą ścieżki, roznoszą nasiona, obgryzają dolne fragmenty roślin i tworzą mikrosiedliska dla innych gatunków. Pokonują wielkie odległości i wspinają się nawet 1000 metrów na wyżyny w okolice kraterów.
Wśród żółwi oprócz największego słoniowego wyróżniają się żółwie z długą szyją, jako efekt ewolucji i warunków środowiskowych. Długa szyja ukształtowała się od wyciągania głowy do ogryzania krzewów.
Innym był żółw słoniowy z Pinty – najrzadsze zwierzę na świecie. W 1972 r. znaleziono ostatniego osobnika, samca. Nazwano go „samotny George”, który umarł bezpotomnie w 2012 roku mając 100 lat. Niestety Żółwie z Pinty wytrzebili w XIX wieku wielorybnicy, którzy w sumie zabrali jako zapas jedzenia na swoje statki 100 tys. żółwi. Traktowali je, jako żywą lodówkę odcinając po kawałku.
Iguana – legwan galapagoski.
Legwany podobnie jak żółwie dotarły na Galapagos na „tratwach” z gałęzi . Ich przodkowie w dżungli na kontynencie byli mali i chodzili po drzewach. To ewolucja sprawiła, że legwany na Galapagos urosły do dużych rozmiarów i powstało kilka gatunków.
Legwany galapagoskie morskie – jedyne jaszczurki na świecie, które nurkują i żywią się w morzu algami.
Najbardziej wytrzymałe gady na świecie. W drodze ewolucji musiały nauczyć się pływać i nurkować na 20 m., żeby żerować na wodorostach i wstrzymywać oddech do 1 godziny. Spłaszczyły im się pyski wobec przodka z lasów Ameryki Środkowej. Nauczyły się też wykichywać nadmiar soli.
Niedawno odkryto nowy gatunek legwana różowego. Nie wiadomo dlaczego jest on różowy. Każde nowe odkrycie dodaje znaczenia teorii Darwina.
Żaden duży ssak nie przeżyłby podróży 1000 km od brzegów kontynentu, dlatego nie ma tu drapieżników, co zapewnia gadom spokojną egzystencję.
Wokół wysp pod wodą rozwinął się wspaniały świat fauny i flory. Prądy podwodne tworzą bogate żerowisko dla ryb.
Występują tu m.in. rekiny młoty w ilości niespotykanej nigdzie indziej na świecie, delfiny, lwy morskie, pingwiny i wieloryby oraz groźne płaszczki.
Płaszczka – ogończa, zagrożona atakuje kolcem jadowym znajdującym się na końcu ogona.
W ten sposób zginął Steve Irwin (Australia), który podpłynął zbyt blisko płaszczki i ta trafiła go kolcem w klatkę piersiową
i serce. Nie było dla niego ratunku.
Wody Galapagos uważane są za jedne z najatrakcyjniejszych miejsc do nurkowania na świecie i przyciągają ciągle nowych śmiałków. Ja też miałem okazję pływać z lwami morskimi i legwanami, co było niesamowitym przeżyciem.
Wśród ptaków wyróżniają się Głuptaki Galapagoskie, pelikany i Fregata wielka – jeden z największych ptaków morskich. Swą nazwę zawdzięcza nadymającemu się workowi gardłowemu przypominającemu żagiel fregaty. Oczywiście są jeszcze zięby Darwina, które odegrały ważną rolę w jego „Teorii ewolucji”
Dzikie wyspy Galapagos – w pułapce raju.
Galapagos jest rajem dla zwierząt, ale nigdy nie było przyjazne dla ludzi ! W 1934 r. miała miejsce najgłośniejsza, niewyjaśniona do dziś historia nazwana „aferą galapagoską”. Rodzina Wittmarów z Kolonii, berliński lekarz Ritter oraz tajemnicza baronessa de Bosquet i kilku mężczyzn zamieszkują na Galapagos. Mieszkali w jaskinia i myśleli,
że są w raju. Po kilku miesiącach znikają w niewyjaśnionych okolicznościach ! Zabiła ich Wyspa, brak wody.
Jeszcze jedna rzecz charakterystyczna dla Galapagos i ochrony całego archipelagu, to perfekcyjnie zorganizowana
segregacja śmieci, poczynając od papieru w toalecie, który mimo tego, że użyty ląduje w koszu, a nie jest spłukiwany. Wszystkie zebrane i posegregowane śmieci wracają samolotami na kontynent !
Chrońmy wszyscy Galapagos, żeby pozostał jaki jest !
Atrakcje, które polecam:
– stacja badawcza Karola Darwina i spacer wśród iguan i żółwi,
– trekking przez las opuncji drzewiastych i przez pola lawowe, obserwacja jaszczurek lawowych, iguan, żółwi, zięb Darwina, czapli Galapagoskiej, czerwonych krabów, pelikanów czarnych i Głuptaków Galapagoskich,
– pobyt na plaży wulkanicznej z tubylcami, uwaga na ostre skały przy brzegu i w wodzie, odpoczynek na skałach czarnymi iguanami morskimi,
– rejs łodzią po zatoczkach i namorzynach wokół Puerto Ayora, pływanie z rurką z lwami morskimi, obserwacja kolonii lwów z nowonarodzonymi maluchami,
– trekking po polu lawowym wśród jeziorek wulkanicznych do kanionu Las Grietas, po drodze, co niezwykłe ładne domki,
– rejs łodzią motorową na wyspę Floreanę, wyspę piratów wśród „skaczących” delfinów, odkrycie różowej iguany, przejazd ciężarówką terenową, przejście przez las do jaskini
Wittmerów i plaży Playa Negra, oberwanie chmury – takie tylko w tropikach, schronienie u tubylców, powrót do Ayora,
– plaża Bahia Tortuga na wyspie Santa Cruz, niezwykły pudrowy piasek na plaży (ostrzeżenie – silne prądy w
zatoce, może być niebezpiecznie ), pływam z iguanami
blisko brzegu, fale niepozorne, a rzeczywiście silne, piękne namorzyny,
– niezwykły cmentarz Santa Cruz z grobami – domkami,
– port rybacki – tu wszyscy się pożywią: ludzie, pelikany, iguany, lwy morskie, a najlepsze jest to, że można kupić świeżą rybę u rybaka i po drugiej stronie ulicy przygotują ci w restauracji, np. carpacio i stek z tuńczyka, pycha!
– piękne zachody Słońca !
Galapagos – to jedno z najbardziej odizolowanych miejsc na Ziemi wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Galapagos to nie park narodowy jednego kraju – to park całego świata. Galapagos to bez wątpienia jedne z najpiękniejszych wysp i miejsc na Ziemi.
Można tu poczuć, że jesteś wśród pierwotnej natury, jak w Parku Jurajskim.
Bogusław Kołodziejczyk